Martyrologia polskich dzieci na Kresach RP
1942-1945
(wybór i opracowanie Lucyna Kulińska[1])
Motto[2] :
Hen daleko tam na wschodzie
biała brzoza się schyliła
Wiatr żałośnie tam zawodzi,.
gdzie zbiorowa jest mogiła.
Nikt tam świeczki nie zaświeci,
ani kwiatów nie przyniesie
Tylko wiatr czasem przyleci
i zaszumi w głuchym lesie.
Czemuś Dniestrze taki srogi ?
Czemu nurt twój taki dziki ?
Czemu znikłą wśród pożogi
ma rodzinna wieś Puźniki ?
Rzeź tam była w czterdziestym piątym roku,
nocą, trzynastego w lutym
Trudno zapomnieć tego widoku
i tych ran po drągu okutym.
Wiatr tumany iskier wzniecał,
rozdmuchiwał wciąż płomienie.
Księżyc wyszedł i oświecał
otoczona wieś banderowskim pierścieniem.
Chaty w ogniu jak pochodnie,
były świadkiem okrucieństwa.
Oświetlały ciemne zbrodnie
straszne orgie i szaleństwa.
Biegł Jasiński sadem, polem
po puszystym śniegu ku Sianożętom,
aż zobaczył, że półkolem
dalszą drogę mu zamknięto.
Zaraz mu obcięli uszy,
żywcem oczy wydłubali.
Widząc, że się już nie ruszy,
życie mu "podarowali".
Biegnie, biegnie kobiecina,
ale widzi, że nie zdąży.
lęk już nogi jej podcina
a panika serce drąży.
Była blisko już przy plebani
gdy z trwogi ścierpła jej skóra.
Drogę banderowcy już odcięli,
więc pobiegła gdzie figura...
Matki Boskiej w grocie stała,
więc rękami ja objęła,
i tak się uratowała
cudem Bożym - Honorata.
I mnie też tam, wtedy siedmiolatka,
kiedy cała wieś już płonęła,
na plebanię wtenczas, matka
na ramionach z sobą wzięła.
Jak ocalić garstkę życia,
gdy ogień szaleje dookoła ?
Dom wygania precz z ukrycia,
dziecko z trwogą matkę woła.
Matki krzyk ! ubolewanie !
banderowiec, w mgnieniu oka sprawnie zdławił,
długi bagnet wbił do krtani,
poprzez usta i tak pozostawił.
Rankiem dziecko zakwiliło
a martwych ramion matki trupa.
Siedemdziesiąt ciał, to żniwo
jednej nocy, bandy UPA.
Dziś to są pourazowe -
makabryczne przypomnienia,
o których już nie ma mowy
wśród młodego pokolenia.
Nie za długo tylko w baśni
mglisty obraz pozostanie,
lecz nikt bliżej, tej historii nie wyjaśni
gdy wygasną puźniczanie.
Kto opisze los sierocy,
jak jechały dzieci, starcy
stłoczeni, przez wiele dni i nocy
po kilka rodzin na kolejowej węglarce.
WSTĘP